Niewiele istnieje w naszej kulturze podobnie znanych i celebrowanych wytworów artystycznych jak kolędy i pastorałki. Te niewielkie utwory muzyczne związane ze świętami Bożego Narodzenia zrobiły oszałamiającą karierę i nie ma chyba w naszym kraju człowieka, który nie potrafiłby zanucić kilku wersów jednej z dziesięciu najpopularniejszych kolęd. Co stanowi o sile kolęd? Święta Bożego Narodzenia w hierarchii kościelnych świąt stoją niżej od obrzędów wielkanocnych, ale to one są bardziej żywiołowe, pełne wymownej symboliki i, co tu ukrywać, znacznie bardziej komercyjne. Takie uwarunkowania i długowieczna tradycja wspólnego śpiewu przy wigilijnym stole powodują, że kolędy przetrwały, co więcej, ewoluowały i częściowo zmieniły swój pierwotny charakter.
Słowo kolęda pochodzi od łacińskiego calendae, który to wyraz oznaczał pierwszy dzień miesiąca. Oczywiście interesująca nas kalenda to 1 styczeń, a w starożytnym Rzymie ta data wiązała się z wzajemnym obdarowywaniu się prezentami ku czci boga Janusa. Jednocześnie w tradycji pogańskiej istniały uroczystości świętowania najdłuższej nocy w roku (22 – 23 grudnia), która była poświęcona Mitrze. Kościół zaanektował te tradycje i ustanowił dzień 24 grudnia jako święto narodzin Chrystusa. Pierwsze kolędy powstały z przekształceń zmiennych części mszy i oratoriów. Do budowy pierwszych kolęd używano istniejących fragmentów mszalnych, do których dokładano tekst opowiadający o narodzinach Pana. Późniejsze kolędy wymyślane były przez anonimowych wagantów, rybałtów i goliardów, ich komponowaniem zajmowali się także duchowni klasztorni. Kolędy powstawały w klasztorach (np. czułe, macierzyńskie kolędy sióstr karmelitanek) i na dworach, w środowisku żaków czy służby kościelnej. Jakkolwiek ogromna większość kolęd powstała w łonie Kościoła katolickiego, nie brak jednakże zbiorów kolęd luterańskich, kalwińskich, czy nawet husyckich. Kolędy są zjawiskiem kulturowym, zwłaszcza na naszej polskiej ziemi, gdzie ilość znanych, względnie opisanych kolęd osiąga liczbę ponad pół tysiąca.
Przypuszcza się, że kolędy polskie powstawały najpierw w środowisku franciszkańskim. Należy tu jednak przypomnieć, że sam termin „kolęda” w znaczeniu pieśni bożonarodzeniowej ustalił się dopiero w XVII wieku. Najstarsza w kanonie kościelnym jest kolęda „Anioł pasterzom mówił”, która pochodzi z XVI w. W XVII w. powstały kolędy: „Przybieżeli do Betlejem pasterze”, „Triumfy Króla Niebieskiego” i „W żłobie leży, któż pobieży”, natomiast w wieku XVIII: „Lulajże Jezuniu”, „Jezus malusieńki” i „Bóg się rodzi”. W XIX w. popularne są kolędy: „Gdy się Chrystus rodzi”, „Pójdźmy wszyscy do stajenki”, „Wśród nocnej ciszy”, „Dzisiaj w Betlejem”, „Mędrcy świata, monarchowie” czy „Mizerna, cicha, stajenka licha”. Wieki XVII i XVIII to szczytowy okres rozwoju kolęd i czas, kiedy wykwita jeszcze jedno źródło kolęd — twórczość poetycka. Kolędy pisali renesansowi i barokowi mistrzowie pióra. Do kanonu kościelnego weszła pieśń ułożona przez Piotra Skargę („W żłobie leży, któż pobieży”), Franciszka Karpińskiego („Bóg się rodzi, moc truchleje”) czy przez romantycznego poetę — Józefa Lenartowicza („Mizerna, cicha, stajenka licha”). Ale kolęda to także samodzielny gatunek poetycki niezwykle rozpowszechniony w polskiej poezji. Jest on niezwykle żywy aż do XIX w., kiedy ustala się ostateczny „kanon” kolęd wykonywanych w kościołach, w czasie mszy i nabożeństw bożonarodzeniowych, a pozostałe utwory stają się kościelnym czy też religijnym obiegiem „nieoficjalnym”.
W XVII wieku krystalizuje się także specyficzna forma kolędy, czyli pastorałka. Jest to utwór, w którym dominuje treść pasterska, bardziej przystępna dla przeciętnego odbiorcy. Jest to także okres nacjonalizacji kolęd. Dzięki temu procesowi pasterze w polskich kolędach noszą swojskie imiona jak Wojtek, Kuba czy Jasiek, na zewnątrz stajenki panuje mroźna zima, przed żłóbkiem klękają zwierzęta hodowane w Europie, a Świętą Rodzinę do snu kołyszą nie palmy, lecz sosny i świerki.
Bardzo interesującą formą kolędy jest wyrosła na polskim gruncie kolęda patriotyczna. Szczególnie ukierunkowana na naszą narodową martyrologię, bardzo tragiczna w warstwie tekstowej, mająca charakter proszalny. Parafrazy kolęd przekazywały często treści, którymi żyli w danym czasie Polacy. Stąd w kolędach znaleźć można strofy i słowa buntownicze, zakazane przez cenzurę. Powstawały też nowe utwory. Dlatego kolędy polskie są także świadectwem minionych epok, ich wydarzeń i idei. Najwcześniejsze kolędy patriotyczne pochodzą z okresu powstań narodowych („Do stajenki Polacy przybyli i pytają Pana: Czy się też odrodzi Ojczyzna kochana? Dzieciątko się śmieje, więc miejmy nadzieję”), z czasów obu wojen światowych (np. znana kolęda „Nie było miejsca dla Ciebie” została napisana w czasie drugiej wojny światowej w obozie koncentracyjnym w Gusen), aż po ostatnie zawirowania minionej epoki („Kolęda internowanych” Macieja Zembatego). Niewątpliwie z patriotycznych pobudek nasz największy romantyk, Fryderyk Chopin, zawarł w swoim słynnym Scherzo h – moll frazę z kolędy „Lulajże Jezuniu”.
Teksty kolęd są zwarte tematycznie; pojawia się w nich najczęściej obraz stajenki, Maryi i Józefa i Dzieciątka w żłobie. Przez wieki dołączano do tego kanonu inne symboliczne elementy, nawet niezgodne z duchem Ewangelii. I tak w żłóbku pojawiły się klękające zwierzęta, nad stajenką zabłysła Gwiazda Betlejemska, Jezusa zaczęli odwiedzać pasterze i królowie. W niektórych opracowaniach nowo narodzony Bóg przeprowadza nawet konwersację z odwiedzającymi. Często, szczególnie w pastorałkach, pojawiają się w tekście elementy humorystyczne, przeważnie związane z pasterzami. Styl jest prosty, pozbawiony kwiecistości i malowniczych opisów, wyróżnia się mnogością zdrobnień i infantylizmów („Dzieciąteczko”, „żłóbeczek”). Elastyczność stylu językowego sprzyja powstawaniu wielu różnorodnych typów kolęd. Spotykamy bowiem kolędę kołysankę, kolędy adorujące, życzeniowe, winszujące, obyczajowe, radosne, ale także pełne doloryzmu z wizją dramatu oczekującej Męki Odkupieńczej itd.
Forma muzyczna jest zróżnicowana. Z założenia kolędy powinny być radosne, ponieważ Boże Narodzenie jest świętem radosnym. Ale są również kołysanki, np. “Lulajże Jezuniu”. Pastorałki mają często rytmy ludowe: poloneza, mazurka, krakowiaka (np. kolędy “Bóg się rodzi” i “W żłobie leży” są polonezami). Muzyka kolęd jest tradycyjna i konwencjonalna. Ostre harmonie w uwspółcześnionych opracowaniach nie bardzo pasują do kolęd i o ile Witoldowi Lutosławskiemu udało się połączyć tradycję z nowoczesnością (jego opracowania kolęd są wciąż bardzo popularne i chętnie wykonywane), to w ostatnich czasach pojawiło się wiele kolędowych opracowań, będących (oględnie mówiąc) nieprawdopodobnym kiczem. Ale z drugiej strony nie można nie dostrzegać powstawania nowych utworów o charakterze bożonarodzeniowym, gdzie współczesne brzmienia są w pełni uzasadnione, a jednocześnie nierzadko dzieła te wręcz emanują ciepłem i świątecznym klimatem, tak potrzebnym nam wszystkim i to nie tylko od święta.
Współczesna kolęda poetycka to utwory, których tematem — podobnie jak w kolędzie kanonicznej — są wydarzenia związane z narodzinami Jezusa. Z reguły utwory te nawiązują do wypracowanych wzorców kolędowych i stanowią ich stylizację bądź imitację. Często jednak wyciszają swą ludową proweniencję, podejmując problematykę uniwersalną lub też narodziny Boga na ziemi stają się pretekstem, by opowiedzieć o aktualnej rzeczywistości i współczesnych problemach. Wówczas to narodziny Bożego Dzieciątka dzieją się „tu i teraz”, albo też motyw narodzin Jezusa staje się wręcz jedynie tłem. Niekiedy zaś nazwą „kolęda” zostają opatrzone takie teksty, które nawiązują do kanonicznego wzorca kolędowego tylko poprzez stylistykę wypowiedzi, cytat ze znanej kolędy lub przejęcie dobrze znanego motywu.
Tradycja kolędowania nakazuje wspólne śpiewanie, jednak my najczęściej pozwalamy, by w naszych domach rozbrzmiewała muzyka z płyt, a naszą rolę przejmowali artyści. Dominują popularne do dzisiaj opracowania kolęd przez Irenę Santor lub zespół „Mazowsze”, nieco mniejszą uwagę przykuwają interpretacje współczesnych nam twórców (Anita Lipnicka, Kasia Kowalska, Mietek Szczęśniak, rodzina Pospieszalskich czy bracia Golec). Takie nastawienie prowokuje również osoby niezwiązane ze sztuką do podejmowania swoistych happeningów świątecznych, czego najlepszym przykładem było sławetne wykonanie przez naszych polityków kolędy „Wśród nocnej ciszy”. Szkoda tylko, że tak niewiele wkładamy wysiłku w nasze własne kolędowanie. Nie przemawiają do mnie argumenty, że ktoś jest niemuzykalny (co to w ogóle za słowo?), że nie lubi śpiewać, itp. Skorzystajmy z mądrości naszych przodków, którzy zostawili nam tak bogate tradycje. Kiedy więc spotkacie się z bliskimi przy wspólnym stole, kiedy zabłyśnie pierwsza gwiazdka na niebie, nie rzucajcie się od razu na jedzenie i prezenty. Spróbujcie najpierw zaśpiewać – gwarantuję, że poczujecie się lepiej. O tym, dlaczego warto śpiewać kolędy, mówi ks. Jan Twardowski:
Dlaczego śpiewamy kolędy?
Dlatego, żeby uczyć się miłości od Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać sobie ręce.
Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie.
Dlatego, żeby sobie przebaczać.
Żeby żadna czarodziejka po trzydziestu latach nie stawała się czarownicą.