Apokryphos w języku greckim oznacza “ukryty”. Tym terminem określa się ogół tekstów które mimo iż spełniały warunek Bożego natchnienia nie weszły w obowiązujący kanon ksiąg biblijnych. Apokryfy to także utwory literackie, które luźno nawiązują do tekstu Pisma Świętego, prezentują fantastyczne teorie związane z biblijnymi postaciami (księgi opisujące pobyt Jezusa w Tybecie, lub historia spotkań Chrystusa z druidami na świętym wzgórzu Glastonbury w Anglii), lub próbują “nagiąć” treść Biblii do własnych potrzeb (przykładem może być współczesna Ewangelia akwarian w swych założeniach realizująca ideologię ruchu New Age).

źródło: Wikipedia
Zajmijmy się jednak utworami, które z potwierdzoną historycznie autentycznością nie znalazły się w obowiązującym spisie ksiąg Pisma Świętego. Obecny kształt kanonu Biblii został ustanowiony na Soborze Nicejskim w roku 325. Pierwszym wyznacznikiem wyboru ksiąg była nowo zaakceptowana doktryna troistości bożej i wszystkie księgi negujące istotę Trójcy Świętej zostały automatycznie odrzucone. Odrzucone zostały też księgi które dziś byśmy nazwali politycznie niepoprawnymi. No bo jak włączyć w kanon ewangelię według Marii Magdaleny? Kobieta w Biblii? I do tego prostytutka? Apage! Co z tego, że św Barnaba był uczniem Jezusa i miał doświadczenie i bezpośrednią znajomość jego nauki, skoro doktryna jego ewangelii nie pokrywa się z nicejską? Lepiej w kanon włączyć ewangelie Łukasza (który nigdy Jezusa nie spotkał) i Mateusza (który był pogardzanym poborcą podatkowym). Co z ewangeliami Tomasza i Piotra? Jak wytłumaczyć brak w Piśmie Świętym tekstów zwanych Agrafa, a przypisywanych samemu Chrystusowi? Czy wybór Soboru Nicejskiego był słuszny?
Autorami apokryfów byli najczęściej ludzie wierzący, głęboko religijni, przepojeni gorliwością, którzy świadomie wkładali własne słowa w usta historycznych postaci. Działanie takie miało na celu nie oszukanie czytelnika, lecz podniesienie wagi spraw o których traktowała księga. W apokryfach pełno jest zdarzeń cudownych, dziwnych, a czasem wręcz dziwacznych. Niektóre z nich są nieomal identyczne z tekstami z ewangelii kanonicznych. Słowa i zwroty, które je różnią, na ogół zmniejszają jasność przekazu, sugerując ukrytą tajemną treść.Przykładem może być tutaj tekst: Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich. (Mat. 18:20) porównany z podobnym tekstem z Ewangelii Tomasza: Rzekł Jezus: “W miejscu, w którym jest trzech bogów, tam są bogowie. Miejsce, gdzie dwu lub jeden jest, ja jestem z nim”. (Tom. logia 30). Nic dziwnego, że Ewangelia św. Tomasza i inne teksty apokryficzne są do tej pory wykorzystywane w książkach i filmach mających na celu pokazanie, że pod ewangelicznym oficjalnym przekazem kryje się “drugie dno”, coś co kościoły pragną ukryć (modna książka “Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna, czy film “Stygmaty”). Istnieje ogólny pogląd, że trzy najwcześniejsze z przyjętych ewangelii, znane jako ewangelie synoptyczne, skopiowane zostały z wcześniejszej, nieznanej ewangelii, którą badacze określają jako ewangelię “Q”. Która to ewangelia? Barnaby? Jana? Tomasza? Nie znając tych i innych ewangelii (których powstało ponad czterdzieści) nie można stwierdzić, że poznało się życie i śmierć Jezusa. Chyba, że pójdzie się na łatwiznę i stwierdzi, że to co Sobór ustalił to świętość, a reszta jest niewarta uwagi.

źródło: The Morgan Library & Museum
Jeżeli w doborze tekstów kanonicznych Sobór Nicejski miał słuszność, to wszystko w porządku. Co jednak, jeżeli się mylił? Jeżeli zdecydowały względy polityczne? Co, jeżeli biskupi się po prostu pogubili? Czy nie lepiej byłoby zweryfikować istniejący kanon i zmienić “oficjalną naukę Kościoła”? Każdy powinien mieć możliwość kierowania się taką księgą, jaka mu odpowiada. Dlaczego nie kierować się mądrością, niezależnie od tego, czy umieszczona jest w kanonie, czy nie. Przykład? Proszę bardzo, Ewangelia wg Marii Magdaleny: „Przewiązanie do materii wzbudza namiętność przeciw naturze. Tak w całym ciele rodzi się udręka; dlatego to powiadam wam: »Trwajcie w harmonii…«”. Tylko powiedzcie to wpatrzonym w dobra materialne, a zapłoną stosy. I podniesie się larum, że kobieta to zło wcielone i nie wolno jej słuchać, bo skusi niechybnie. No to przykład z tej samej ewangelii: Wtedy Lewi tak rzekł: „Piotrze, zawsze byłeś człowiekiem porywczym i teraz widzimy, że odrzucasz tę kobietę, tak jak czynią to nasi wrogowie. Jeśli jednak Nauczyciel cenił ją, to kimże jesteś, żeby ją odrzucać? Łyso wam panowie? Czytanie apokryfów to niezła zabawa, tym bardziej, że są zdecydowanie lepiej pisane od kanonu. Nawet przypowieści są sympatyczniejsze: Osioł chodząc wokół kamienia młyńskiego zrobił sto mil wędrówki, uwolniony znalazł się znów na tym samym miejscu. Są ludzie, którzy wędrując długo nie dochodzą w końcu do żadnego celu. Gdy zastanie ich wieczór, nie zobaczą ani miasta, ani wioski, ani stworzenia, ani natury, ani mocy, ani anioła. Biedni, daremnie się trudzili (Ewangelia Filipa). Zaiste, biedni. Według apokryfów mały Jezus nie był słodkim aniołkiem i nie wahał się używać swej mocy: Gdy biegnący chłopiec uderzył Jezusa w plecy,ten rozzłoszczony rzekł do niego: “Już nie pójdziesz dalej swoją drogą”. Chłopiec natychmiast padł martwy. Dla równowagi chwilę później wskrzesił innego chłopca. (Opowieści Tomasza Izraelity, filozofia o dzieciństwie Pana). Również tematy damsko — męskie są dosadniej określane w apokryfach: Kobieta jednak łączy się ze swym mężem w łożu małżeńskim. Zjednoczeni zaś w łożu małżeńskim nie będą się więcej rozstawać. Dlatego Ewa oddzieliła się od Adama, ponieważ nie połączyła się z nim w łożu małżeńskim (Ewangelia Filipa). A fe, pramatko Ewo! Coś ty w tym Raju robiła? I czemuś męża zaniedbała. A ty, Adamie, też nie jesteś bez winy. Azaliż żona twa brzydka była i pokraczna, żeś z nią nie obcował? Wychodzi na to, że mamy źle na świecie, bo nasi przodkowie ze sobą nie spali. A teraz coś dla wielbicieli teorii o uczuciu łączącym Jezusa i Marię Magdalenę: Piotr rzekł do Marii: „Siostro, wiemy, że Nauczyciel kochał cię inaczej niż inne kobiety. Powiedz nam, cokolwiek pamiętasz ze słów, które ci rzekł, a których myśmy jeszcze nie słyszeli” (Ewangelia Marii Magdaleny). Hmm, a oficjalne źródła o tym milczą. Czyżby to Maria (a nie Piotr) była spadkobierczynią wiedzy Kościoła? I na koniec smaczek teologiczno — pornograficzny potwierdzający dziewictwo Marii: I rzekła Salome: “Na Boga żywego, jeśli nie włożę palca mojego i nie zbadam jej przyrodzenia, nie uwierzę, że dziewica porodziła” (…) i włożyła Salome palec w jej przyrodzenie. I Salome wydała okrzyk i rzekła: “Biada mi, bezbożnej i niewiernej, bom kusiła Boga żywego. Oto ręka moja, palona ogniem, odpada ode mnie” (Protoewangelia Jakuba).
Ksiądz Minge, autor słynnej Patrologii powiedział: “Pominąć apokryfy, to znaczy pozbawić się możliwości zbadania początków chrześcijaństwa”. Też jestem tego zdania. Apokryfy należy czytać, nie bacząc na ich status w kościele katolickim. Tym bardziej, że wiele “oficjalnie” akceptowanych wydarzeń z życia Jezusa Chrystusa pochodzi z tekstów apokryficznych: trzej królowie i ich imiona (Ewangelia Dzieciństwa Ormiańska), poród w żłobie i pokłon wołu i osła (Ewangelia Pseudo-Mateusza), imiona wiszących obok Jezusa złoczyńców (Ewangelia Nikodema). Z apokryfów wzięta jest też postać Weroniki, która otarła z krwi i potu twarz Chrystusa w czasie drogi krzyżowej. W pismach kanonicznych o tych zdarzeniach nie ma ani słowa. Jeszcze jedno: w kanonicznym Liście św Judy Apostoła następuje odniesienie do proroctwa Henocha. A gdzie to proroctwo? W apokryficznej Księdze Henocha! I jak tu się nie pogubić…